Zbyt wąska ochrona osób, które chciałyby zgłosić zatrudnienie na czarno – to główny mankament regulacji w zakresie ubezpieczeń społecznych, które znalazły się w sztandarowej propozycji rządu
Jednym z elementów Polskiego Ładu ma być walka z szarą strefą w zatrudnieniu poprzez wprowadzenie swoistej abolicji w ujęciu podatkowym dla zatrudnionych na czarno. Jak jednak wskazywaliśmy (w DGP nr 135/2021 „Rządowy pomysł na ochronę sygnalistów wybrakowany”), do osiągnięcia zamierzonego przez rząd celu konieczne jest doprecyzowanie przepisów w zakresie składek na ubezpieczenia społeczne.
Obecnie, jeżeli zostanie ujawnione, że płatnik (czyli podmiot zatrudniający) zatrudniał kogoś nielegalnie, musi zapłacić za tę osobę należności do ZUS – zarówno w tej części, którą finansowałby ubezpieczony, jak i w tej, którą opłacałby on sam. Zdarzało się jednak, że zatrudniający, od którego organ rentowy ściągał wszystkie składki, wytaczał powództwo cywilne przeciwko zatrudnionemu o bezpodstawne wzbogacenie i żądał zwrotu części składek, które powinien był potrącić z wypłaty. Natomiast sądy różnie podchodziły do tej kwestii.
Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu