Nowa danina miała zniechęcić międzynarodowe firmy do podejmowania działań optymalizacyjnych w celu zaniżenia dochodu uzyskiwanego w Polsce. Od przyszłego roku może ona być jednak problemem dla krajowych podmiotów prowadzących działalność w niewielkim zakresie czy stosujących niskie marże
Radosław Kowalski, doradca podatkowy
W czasie gdy przedsiębiorcy opodatkowani PIT zastanawiają się, jak ograniczyć wzrost obciążeń fiskalnych spowodowany zmianami dotyczącymi naliczania składki na ubezpieczenie zdrowotne, zarządy spółek będących podatnikami CIT z niepokojem spoglądają w kierunku art. 24ca dodawanego w ustawie z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1406; ost.zm. Dz.U. z 2021 r. poz. 1666; dalej: ustawa o CIT). Dzieje się tak mimo zapowiedzi, że nowy podatek minimalny dotknie wyłącznie największe, zagraniczne spółki, o których od pewnego czasu głośno było w mediach, m.in. ze względu na zaskakująco niski podatek dochodowy, jaki faktycznie płacą w naszym kraju.
Problem w tym, że nawet jeżeli się okaże, iż w wyniku tej zmiany owe zagraniczne koncerny zapłacą nieco więcej CIT niż do tej pory, to nie będą jedynymi podmiotami dotkniętymi skutkami tych zmian. Danina taka może bowiem wystąpić również w przypadku spółek prowadzących działalność w niewielkim zakresie, jak również tych, które ze względu na specyfikę rynku – a nie swoją niezaradność gospodarczą – balansują na pograniczu opłacalności ekonomicznej, m.in. stosując niskie marże. Co więcej – mimo szybkiej autopoprawki autora projektu – w skrajnych przypadkach przed podatkiem minimalnym mogą nie umknąć spółki użyteczności publicznej. Paradoksalnie to właśnie te ostatnie spółki – których zadaniem jest odprowadzanie nieczystości, dostarczenie wody, ciepła, zapewnianie komunikacji itp., a celem nie jest bogacenie się ich właściciela (często jednostkę samorządu terytorialnego) – mogą okazać się podatnikami, którzy będą musieli ponosić ciężar nowej daniny.
Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu