Po dotkliwej porażce w Sejmie partia rządząca pilnie potrzebuje wizerunkowego sukcesu. W tym celu próbuje szybko zamknąć fronty z Czechami i Brukselą
Pandemiczny imposybilizm rządu, spektakularna wpadka przy głosowaniu tzw. lex Kaczyński w Sejmie czy bolesny falstart Polskiego Ładu – jak dotąd PiS nie może zaliczyć nowego roku do udanych. Szukając możliwości przerwania złej passy, podejmuje się gry na kilku fortepianach naraz.
Pierwszy ruch to doprowadzenie do długo wyczekiwanego przełomu w sprawie sporu z Czechami o kopalnię Turów. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami DGP w czwartek doszło do zawarcia porozumienia. Stało się to po wielu miesiącach trudnych negocjacji, w trakcie których w Pradze nastąpiła zmiana rządu. – To porozumienie przychodzi we właściwym momencie, ponieważ w ostatnim czasie mieliśmy bardzo dużo wyzwań. Po półrocznym z okładem okresie przymrożenia w naszych relacjach znowu będziemy mówili jednym głosem, co mnie bardzo cieszy – oznajmił premier Mateusz Morawiecki na wspólnej konferencji z szefem czeskiego rządu Petrem Fialą. – Strona polska zobowiązała się dobudować barierę, która zabezpieczy stronę czeską. Jest to umowa, która przynosi wielkie korzyści dla regionów, które cierpią wskutek wydobycia w Turowie – dodał Fiala.
Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu