Choć prace nad zmianami w podatkach wchodzą w decydującą fazę, wątpliwości związanych z propozycjami wciąż jest wiele
Klin niejedno ma imię. W prezentacjach Polskiego Ładu dużo mówi się o zwiększaniu progresji podatkowej. Ma to polegać na zmniejszeniu obciążeń dla mało zarabiających i zwiększeniu ich w przypadku wysokich dochodów, również tych uzyskiwanych z działalności gospodarczej. Ale w symulacjach za punkt wyjścia bierze się zwykle modelowy przykład podatnika, który nie korzysta z ulg i rozlicza się sam, nie korzystając przy tym z żadnych transferów społecznych. Tymczasem ten laboratoryjny stan występuje dość rzadko. Polski system podatkowy zawiera wiele ulg i wyłączeń, które zaciemniają obraz. Inaczej będzie wyglądał klin podatkowych dla dwóch osób, z których jedna zarabia minimalną pensję, a druga ma dochód powyżej progu dla wyższej stawki, a inaczej w przypadku pary, gdzie zarobki rozkładają się tak samo, ale może korzystać ona ze wspólnego rozliczenia małżonków. Do tego dochodzi jeszcze cały katalog ulg, z najpopularniejszą na dzieci, która w przypadku niskich dochodów może się nawet zamienić w kredyt podatkowy. Albo ulga z tytułu oszczędzania na indywidualnym koncie zabezpieczenia emerytalnego, którą można odliczyć od dochodu.
Podatek od składki zdrowotnej. Brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku, jak proponuje się w Polskim Ładzie, stworzy co najmniej dwa problemy, na które do tej pory nikt nie zwracał uwagi. Pierwszy: u pracowników dochód będzie opodatkowany podwójnie, raz podatkiem PIT, a raz składką. Składka na zdrowie bowiem, w odróżnieniu od składek na ubezpieczenia społeczne, nie pomniejszy mu dochodu. Po wprowadzonych zmianach efekt będzie więc taki, jakby podatnik płacił PIT również od kwoty, którą przekaże w formie składki na zdrowie. – Jeśli jest ona faktycznie rodzajem podatku przeznaczanego na cele zdrowotne, to nie ma powodu, żeby była naliczana od innej podstawy niż PIT – mówi Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Drugi kłopot dotyczy osób prowadzących działalność gospodarczą. Na razie wiemy tylko, że ich składka zdrowotna nie będzie już ryczałtowa, tylko naliczana od dochodu. Ale co ma być podstawą jej wymiaru, nadal jest pytaniem otwartym. W przypadku pracownika tzw. podstawa wymiaru składki to jego przychody (pensja brutto) pomniejszone o zapłacone przez niego składki na ubezpieczenie społeczne. Nie uwzględnia się tu ani kwoty wolnej, ani kosztów uzyskania przychodów. Gdyby tę zasadę przenieść na przedsiębiorcę, który ma wysokie obroty, ale niską marżę, to wzrost obciążeń byłby bardzo duży, gdyż mógłby on odliczyć od przychodu jedynie składki na ZUS, bez uwzględnienia kosztów działalności. Im wyższy przychód, tym bardziej kosztowna byłaby to zmiana. Intencją autorów PŁ było chyba jednak uwzględnianie kosztów działalności w przypadku JDG. Ale wtedy z kolei pracownicy na etatach potraktowani byliby gorzej, skoro im koszty uzyskania przychodów nie obniżają podstawy wymiaru składki zdrowotnej.
Doprecyzowanie zapisów o składce NFZ dla firm. Składkę na NFZ przedsiębiorcy płacą do ZUS, ale ponieważ jest to ryczałt, dla Zakładu istotna jest jedynie informacja, czy dana osoba prowadzi działalność gospodarczą. Zmiana wymusi, by ZUS otrzymywał także informacje o ich dochodach, które będą podstawą do naliczania składki. To wymaga zarówno zmian prawnych, jak i w systemach informatycznych ZUS. Pytanie, czy Zakład otrzyma na to wystarczająco dużo czasu. Będzie to kolejna systemowa korekta, co może spowodować powrót do dyskusji, czy Zakład nie powinien przejąć od KAS funkcji poboru podatków.
Na pewno przy okazji wprowadzania dodatkowych rozwiązań z Polskiego Ładu dojdzie konieczność uregulowania wielu technicznych szczegółów tych rozwiązań. – Dziś do 15. dnia miesiąca mam opłacić składki, a podatek dochodowy do 20. dnia, jeśli te zmiany wejdą w życie, terminy też trzeba będzie zmienić, bo inaczej nie będę wiedziała, na jakiej podstawie naliczyć składkę – zauważa jedna z naszych czytelniczek prowadzących firmę. Resort finansów pisząc ustawę, będzie musiał ujednolicić te terminy.
Trzydziestokrotność a ozusowanie umów zlecenia. Polski Ład zapowiada pełne ozusowanie umów zlecenia. Dziś w praktyce można od nich opłacać składki do poziomu minimalnego wynagrodzenia. Dlatego w przypadku umów zlecenia podpisywanych z podmiotami, które nie są naszym głównym pracodawcą, by ich nie odprowadzać, wystarczy oświadczenie, że płacimy je już gdzieś indziej. Jeśli wejdzie w życie pełne ozusowanie umów zlecenia, w przypadku podatników o najwyższych przychodach może pojawić się kolizja z regułami dotyczącymi limitu składek na ubezpieczenia społeczne, tzw. trzydziestokrotnością. Jeśli składka będzie płacona od każdej umowy u kilku pracodawców, to mimo przekroczenia limitu może być odprowadzana nadal. Co w takim przypadku? Czy będzie zwracana, jak dziś dzieje się to w przypadku nadpłaty PIT? Czy może zostanie stworzony system informujący pracodawców, że limit został przekroczony i nie muszą dalej opłacać składek? Takie rozwiązanie może budzić wątpliwości z uwagi na poufność danych ubezpieczonego i podatnika. Jedna z osób pracujących nad projektem ustawy przyznaje, że to kwestia, której trzeba się przyjrzeć. Prace nad ustawą trwają, możliwe, że jeszcze w wakacje trafi ona na posiedzenie Sejmu.
PiS liczby, że ustawę uda się uchwalić jeszcze przed wakacjami parlamentarnymi. ©℗