Polski Ład został pomyślany jako instrument politycznej agitacji. Widać to w warstwie diagnozy: obraz PiS to obraz zbawcy ojczyzny wiedzionej przez poprzedników do upadku.
PiS nie popełnił oczywiście żadnych błędów, natomiast Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju wyznaczyła drogę do dobrobytu i sprawiedliwości, którą partia konsekwentnie kroczy. To narracja niezgodna z faktami. To nie znaczy jednak, że Polski Ład nie zasługuje na uwagę. Zasługują na nią zwłaszcza elementy podatkowe. PiS proponuje zwiększenie obciążeń ludzi zamożnych, a ich ograniczenie dla uboższych.
Transformacja po 1990 r. była realizowana pod hasłem przywracania normalności. O tym, co jest normalne, decydował Leszek Balcerowicz, a normalne według niego było to, co zalecała doktryna neoliberalna. Jednak akurat w kwestii podatków pierwsze regulacje były generalnie zgodne ze standardami europejskimi. W każdym razie ustanowiono cztery, typowe dla rozwiniętych gospodarek podatki: PIT, CIT, VAT i akcyzę. PIT był powszechny (z wyłączeniem rolników) i umiarkowanie progresywny, CIT miał na starcie liniową stawkę 40 proc., VAT był stosunkowo wysoki, ale wiele produktów było opodatkowanych obniżoną stawką lub zwolnione z opodatkowania. Potem Balcerowicz chciał wprowadzić powszechny liniowy PIT, ale prezydent Aleksander Kwaśniewski skutecznie ustawę zawetował.
Ten artykuł przeczytasz w ramach płatnego dostępu